Kolekcjonerzy Arystokratycznych Czaszek - KAC
Ogrodnik
swiezutenkie pachnace ziola na balkonie, coz moze byc lepszego
mnie rowniez marzy sie takowy ogrodek, kiedys nawet kupilam 2 krzaczki jednak okazalo sie, ze byly to jednorazowki nieprzeznaczone do dlugiej uprawy.
Offline
aczkolwiek napisał:
zdecydowanie ograniczylam uzycie soli praktycznie do zera, co poczatkowo bylo bolesne, ale obecnie nie potrzebuje jej nawet, wiem w koncu jak smakuje ten pomidor : )D[/right]
ja niecierpię soli! od dziecka jem jej baaardzo mało. dodaję tylko tam, gdzie niezbędna. i np. nie wyobrażam sobie jak można jeść pomidora z solą?! pomidory wyhodowane w ogródku (bo z tymi ze sklepu wiadomo jak jest) mogę jeść bez dodatków tonami ;d jesli już jakkolwiek je przyprawiac, to może jedynie pieprzem. lubię je jeść też jako surówka do obiadu, pokrojone w kawałki i wymieszane ze śmietaną.
pomidory
a meksykanśka potrawa zapowiada się smakowicie. być może kiedyś spróbuję
Offline
haaa dobry topik : D my z oczi na ostro przyrządzamy i żremy makaron, stało się to już pewnym rytuałem : D częste są akcje typu: 'to co do pubu czy makaron?' : D
zasadniczo to nie mam takiej jednej żelaznej recepty na ten sos, ale jest parę niezbędnych składników oraz zabiegów bez których nie można się obyć
no więc do sosu niezbędne są:
-cebula/e
-keczup/y ;D
-jakieś mięso (zazwyczaj jest to to co akurat znajduje się w lodówce, żarliśmy już z parówkami, martadelą jakąś, salami, mielonym z indyka, polędwicą.. lista jest długa w sumie z każdym wychodzi podobnie w smaku, gorzej wspominam tylko martadelę, ale może to wcale nie jej wina, tylko okoliczności )
-suszone pomidory z bazylią i czosnkiem firmy kamis
-ser żółty
no i wiadomo cebulkę i mięso kroimy ciachciarachciach (ja akurat lubię drobno) i rzucamy na mocno rozgrzany olej (powinno go być sporo) i smażymy aż się zacznie lekko przypalać już, wtedy dodajemy keczup/y w ilości która nas zadowoli (przy końcówce butelki warto odkręcic wieczko, wlać trochę ciepłej wody i pobełtać, żeby więcej było! ;D). kolej na magivczne suszone pomidory od kamisa: odkręcamy i sypiemy delikatnie i oszczędnie, z każdym kolejnym ruchem ręki przysięgając sobie, że jeszcze tylko szczypte jeszcze tylko odrobinę.. i tak aż przesadzimy ;D wtedy bierzemy sporo któregośzielska i rozcieramy do naszego sosu. trochę to wszystko mieszamy, parzymy język przy próbowaniu czy dobre, jak nie dobre to nie wiem co zrobić w sumie bo to zależy co poszło nie tak ;D nooo, oczywiście w czasie jak przyrządzamy nasz sos to się nam gotuje makaron. kiedy się ugotuje i już go wyłożymy na talerzyki, to wtedy włączamy palnik pod sosem (jeżeli mocno ostygł) i dodajemy srogie ilości żółtego sera, aż breja zmieni kolor z ciemno czerwonego na jasno błotny : D wykładamy na makaron I ŻREMY ;d Smakelijk eten! Selamat makan! Labu apetiti! yISop! (kto bez googla wie po jakiemu jest to ostatnie - szacuneczeg ;D)
pragnę dodać na koniec, że ilość każdego ze składników za każdym razem dyktowana jest absolutnym przypadkiem, występują również w ilościach wręcz zaskakujących różnorakie bonusy, tak więc można rzec, iż najważniejszym elementem owej potrawy jest improwizacja! pozdrawiam i życzę zdrowia i smacznego ;D
pozdrawiam kid 'chef' def
Ostatnio edytowany przez kiddef (2007-12-18 00:49:02)
Offline
kiddef napisał:
haaa dobry topik : D my z oczi na ostro przyrządzamy i żremy makaron, stało się to już pewnym rytuałem : D częste są akcje typu: 'to co do pubu czy makaron?' : D
zasadniczo to nie mam takiej jednej żelaznej recepty na ten sos, ale jest parę niezbędnych składników oraz zabiegów bez których nie można się obyć
no więc do sosu niezbędne są:
-cebula/e
-keczup/y ;D
-jakieś mięso (zazwyczaj jest to to co akurat znajduje się w lodówce, żarliśmy już z parówkami, martadelą jakąś, salami, mielonym z indyka, polędwicą.. lista jest długa w sumie z każdym wychodzi podobnie w smaku, gorzej wspominam tylko martadelę, ale może to wcale nie jej wina, tylko okoliczności )
-suszone pomidory z bazylią i czosnkiem firmy kamis
-ser żółty
no i wiadomo cebulkę i mięso kroimy ciachciarachciach (ja akurat lubię drobno) i rzucamy na mocno rozgrzany olej (powinno go być sporo) i smażymy aż się zacznie lekko przypalać już, wtedy dodajemy keczup/y w ilości która nas zadowoli (przy końcówce butelki warto odkręcic wieczko, wlać trochę ciepłej wody i pobełtać, żeby więcej było! ;D). kolej na magivczne suszone pomidory od kamisa: odkręcamy i sypiemy delikatnie i oszczędnie, z każdym kolejnym ruchem ręki przysięgając sobie, że jeszcze tylko szczypte jeszcze tylko odrobinę.. i tak aż przesadzimy ;D wtedy bierzemy sporo któregośzielska i rozcieramy do naszego sosu. trochę to wszystko mieszamy, parzymy język przy próbowaniu czy dobre, jak nie dobre to nie wiem co zrobić w sumie bo to zależy co poszło nie tak ;D nooo, oczywiście w czasie jak przyrządzamy nasz sos to się nam gotuje makaron. kiedy się ugotuje i już go wyłożymy na talerzyki, to wtedy włączamy palnik pod sosem (jeżeli mocno ostygł) i dodajemy srogie ilości żółtego sera, aż breja zmieni kolor z ciemno czerwonego na jasno błotny : D wykładamy na makaron I ŻREMY ;d Smakelijk eten! Selamat makan! Labu apetiti! yISop! (kto bez googla wie po jakiemu jest to ostatnie - szacuneczeg ;D)
pragnę dodać na koniec, że ilość każdego ze składników za każdym razem dyktowana jest absolutnym przypadkiem, występują również w ilościach wręcz zaskakujących różnorakie bonusy, tak więc można rzec, iż najważniejszym elementem owej potrawy jest improwizacja! pozdrawiam i życzę zdrowia i smacznego ;D
pozdrawiam kid 'chef' def
no tak, ale nie obędzie się bez pewnych czynności dodatkowych. należy:
- śpiewać co jakiś czas różne piosenki i tańczyć,
- dość często biodrami wykonywać przed kuchanką ruchy frykcyjne aka kopulacyjne (solo, bo w parze pewnie by się papu przypaliło),
- wydawać od czasu do czasu niezidentyfikowane odgłosy,
- raz lub dwa podrzucić kota, najlepiej grubego i czarnego,
- upuścić/wylać coś na podłogę,
- podżerać,
- powtarzać zaklęcia: "no kiedy?", "szybciej!", "arrggh" i tym podobne.
te szamańskie czynności powinny zapewnić sukces.
Ostatnio edytowany przez uczi (2007-12-18 01:03:36)
Offline
Cudny przepis. Trza wypróbować, i pamiętać będę o szamańskich procedurach
Offline
Ogrodnik
chrystus leze!1!!!!
Offline
Ogrodnik
uczi napisał:
ja niecierpię soli! od dziecka jem jej baaardzo mało. dodaję tylko tam, gdzie niezbędna. i np. nie wyobrażam sobie jak można jeść pomidora z solą?!
slusznie slusznie slusznie slusznie!!! i dziwnie troche ze od dziecka nie lubilas, ale to tylko na plus cnie ;d
robila ja dzis makaron z brokulami i serkiem brie, a wczoraj tam-taram, rybke pieczona w folii z jarzynami, cos jak tu (warzywa wedle uznania) http://niebowgebie.blox.pl/2007/11/Ryba … folii.html nawet ojcu smakowalo, ktory zywi sie wylacznie skwarami i smazonymi jajkami. bardzo proste, tez na grila. tylko uwaga, bo nietrudno o przypalenie, w zwiazku z tym ze tak potraktowana ryba piecze sie dosc krotko (jak sie pozniej okazalo, bo moj egzemplarz letko zrumienil sie za mocno;D)
ps. tsza by bylo uczi troche na ambicje wjechac:D
Offline
Ogrodnik
aaaaaa i nie martadela tylko mortadela
Offline
aczkolwiek napisał:
uczi napisał:
ja niecierpię soli! od dziecka jem jej baaardzo mało. dodaję tylko tam, gdzie niezbędna. i np. nie wyobrażam sobie jak można jeść pomidora z solą?!
slusznie slusznie slusznie slusznie!!! i dziwnie troche ze od dziecka nie lubilas, ale to tylko na plus cnie ;d
robila ja dzis makaron z brokulami i serkiem brie, a wczoraj tam-taram, rybke pieczona w folii z jarzynami, cos jak tu (warzywa wedle uznania) http://niebowgebie.blox.pl/2007/11/Ryba … folii.html nawet ojcu smakowalo, ktory zywi sie wylacznie skwarami i smazonymi jajkami. bardzo proste, tez na grila. tylko uwaga, bo nietrudno o przypalenie, w zwiazku z tym ze tak potraktowana ryba piecze sie dosc krotko (jak sie pozniej okazalo, bo moj egzemplarz letko zrumienil sie za mocno;D)
ps. tsza by bylo uczi troche na ambicje wjechac:D
czemu dziwne, ze nie lubiłam soli? jako pacholęcie preferowałam tynk wydłubywany ze sciany
a ten ,na żadna ambicje mi wjeżdżać nie trzeba ;d nie musze gotować, bo od tego mam kiddefa, co nie?
Offline
dziwnie się czuję jak piszecie do mnie kiddef : D
też jako dziecko nie miałem fazki na sól, w sumie nadal nie mam, ocb sól?! za to jestem fanem pieprzu, głównie jeżeli chodzi o rosół i pomidorową ;D zawsze dosłownie zaczerniam ; D
Offline
kiddef napisał:
dziwnie się czuję jak piszecie do mnie kiddef : D
też jako dziecko nie miałem fazki na sól, w sumie nadal nie mam, ocb sól?! za to jestem fanem pieprzu, głównie jeżeli chodzi o rosół i pomidorową ;D zawsze dosłownie zaczerniam ; D
ja tez sie dziwnie czuje na kiddefa nalezy mowic bober, ewentalnie gruby : D
takze wole pieprz
Offline
Placki ziemniaczane z sosem
1kg zmieniorów
3 cebule
1 czerwona papryka
1 zielona papryka
10dkg pieczarek
1 smietana
2 jajka
4-5 łyżek mąki
1 kurzy cyc
1 duży koncentrat
Cycka ciach na drobno. Na niewielką ilość oleju posolone i popieprzone. Celulke szt raz na drobno ciach, i na patelnie. Paprykę na drobno ciach i na patelkę. Pieczarki na drobno ciach i na patelke. Kuncentrata na patelke dosalamy, pieprzymy i bierim sie za zmieniory. Obieramy trzemy. Celule pozostale 2 obieramy i trzemy do ziemniorow. Solimy, duzo pieprza wrzucamy, dorzucamy jajka i make.
Po wybeltaniu na goracym oleju smazymy na zloto.
Do sosa powalamy smietane, mozna troche zagęścić maka. Czekamy az się zagęści i kuniec, sos gotowy. Polewamy placka i wcinamy.
Offline
Potwierdzam z pełnym przekonaniem. Placuchy Ver są boskie. Ich się nie je tylko żre
Offline
Ogrodnik
w sensie ze wszystko podsmazamy PRZED polaczeniem?
----> chcialam juz robic ankiete pt "Gdzie jest Verda?" ;D
EDIT: dobra juz wiem, to sos jest, myslalam ze dodajemy to wszystko razem do ziemniakow;D
Ostatnio edytowany przez aczkolwiek (2007-12-19 16:04:12)
Offline
Ver póki co zażywa zasłużonej emerytury od Smoka. Ale jak się już wynudzi to pewnie do nas powróci
Offline